Friday 31 December 2010

Zima krzyżuje

Dziś na zakończenie starego roku, tradycyjne już narzekanie na pogodę. Jest to temat bardzo wdzięczny. Mógłbym o tym pisać, pisać i pisać. Więc piszę.

Zima, zima, gówniana zima. W tym roku pokrzyżowała mi plany świąteczno-noworoczne, a także korekty tych planów oraz korekty korekt. Najpierw wepchnęła niebieską strzałę do rowu, potem wprawiła jej rozrusznik w stan hibernacji, połamała nogę mamie, zmusiła do opuszczenia górskiej kryjówki i jeszcze zatkała mi nos.

Nie mogę uwierzyć, że latem tęsknie do zimy. Głupi jak glany Fafika czasem jestem.














From here to eternity.

Monday 29 November 2010

Gmła

Listopad zleciał szybko. Najpierw tradycyjny Dzień Trupa w Karkonoszach. Później pomachałem Prezydentowi, który przechadzał się z okazji moich imienin nieopodal bloku. A dzisiaj wracając z pracy, w związku z nagłym załamaniem pogody i intensywnymi opadami śniegu wymyśliłem sto nowych przekleństw.



















Thursday 28 October 2010

Akcja "Hiena"

Dzisiaj zanotowałem wysoki poziom absurdu. W ramach wolontariatu, zgłosiłem się na akcję "Znicz" polegającą na paleniu zniczy i ustawianiu tabliczek na grobach adwokatów. Święto Zmarłych spędzam w górskiej kryjówce, więc musiałem to załatwić przed. Jako człowiek zapracowany nie miałem niestety czasu aby załatwić to za dnia, więc musiałem zrobić po zmroku. W związku z czym akcja "Znicz" dla osób postronnych mogła wyglądać jak akcja "Hiena cmentarna". Jeśli ktoś dzisiaj w późnych godzinach wieczornych widział na Powązkach postać skaczącą między grobowcami a nagrobkami i próbującą przy gównodającym świetle komórki odczytywać nazwiska pochowanych, to byłem ja. W nieco ponad godzinę udało mi się zlokalizować trzy nagrobki, nie wpaść do żadnego dołu, trzasnąć kostką o kawałek odłamanej płyty i uciec przed nieumarłymi. Zdjęcia mam, ale nie pokażę.

Friday 22 October 2010

Pozdrowienia

Pozdrawiam z miejsca, gdzie prawie nie ma miejscowych, a większość przyjezdnych zapytanych czy chcą kiedyś wrócić do siebie na stałe, rumieni się albo głupkowato śmieje. Poza tym ok.

Soundtrack z cyklu "hardkorowa przyjemność": Vainio-Väisänen-Vega - "Endless"

Wednesday 29 September 2010

Tymczasem w Polsce

Dzisiaj o polityce. Jeśli ktoś bardzo lubi jesień, to w tym roku dostał ją wcześniej. I to nie złotą polską, ale od razu szarą zimną. Złota Polska (młodzież?) w wersji i jedynej i słusznej zarazem była w tym roku tylko na Krakowskim Przedmieściu.














Polska - tu polew














Krakowskie Przedmieście - tu poległ

Monday 23 August 2010

Święta, święta i po świętach

W Bułgarii byłem. Cały rok czekałem na te 9 dni wakacji. Następne za rok. Czy ktoś jeszcze widzi tu jakąś niesprawiedliwość?














Spokój














Autoportret z lusterkiem














Demon

Saturday 24 July 2010

Żar tropików

Kiedyś tylko w TV, teraz także w realu. Na szczęście niedługo zima.
Dawno tu nie zaglądałem bo były mistrzostwa.
U mnie nic. Pracadom. Dompraca. Do dupy z takim latem. Znowu mam wrażenie, że omija mnie coś ciekawego kiedy siedzę w pracy.


















Cowboy Hank














Lovely Lucy














Wrzosówka się wściekła

Sunday 6 June 2010

Dzień dobry. Przynoszę słońce.

Nareszcie. Ciepły weekend. Ostatni taki był jakieś 10 miesięcy temu. Poprzedzony serią wspaniałych burz. Z lejącym się z nieba żarem zstąpił na mnie bojowy duch, więc spędziłem go aktywnie. Mam nowy ulubiony sport. Badminton. Kiedyś myślałem, że pedalski. Teraz widzę, że jednak OK. Jego główna przewaga nad boginią sportów czyli piłką nożną jest taka, że nie potrzebuje minimum 7 innych osób, żeby go uprawiać. A osoby to dosyć deficytowy towar w stolicy. Szlifuję formę na olimpiadę. Poza tym odwiedziłem Park Jurajsko-Krakowsko-Częstochowski. Pierwszy raz tam byłem. Nieźle. Fajnie odkryć fajne miejsce.

Soundtrack z cyklu "Starzy, ale jarzy": Massive Attack - "Heligoland"














Z dużej chmury duży deszcz














Klasyk














Wracaj do domu. Liczę do 3.

Sunday 30 May 2010

Maj w skrócie

Jelenia Góra. Warszawa. Kłobuck. Katowice. Kłobuck. Warszawa. Wrocław. Jelenia Góra. Lubomierz. Jelenia Góra. Warszawa. Białobrzegi. Warszawa.















True'n'False

Wednesday 14 April 2010

Tymczasem w górach














Sosnówka














Też Sosnówka














Potwór z Loch Ness i Anioł














Karpacz. Znalezione między ciupazkami i łoscypkami.

Monday 8 March 2010

Mądrości życiowe














Kłobucka














Warszawska














Anarchistyczna, ale do uzupełnienia według uznania.

Wednesday 3 March 2010

We Still Got The Taste Dancing On Our Tongues

W ramach ferii w Województwie Mazowieckim spędziłem kilka dni w górskiej kryjówce. Na Zachodzie tradycyjnie bez zmian.

Soundtrack na ferie: Wild Beasts - "Two Dancers". Chyba najlepsza płyta ubiegłego roku.














Zima w Karkonoszach > Zima w mieście














Ulubiona rozrywka miejscowych. Wyścigi Golfów po tafli















Czemu stoisz? Usiądź.

Wednesday 24 February 2010

Warszawa

Fajne: dużo ładnych budynków, dobra komunikacja miejska i podmiejska, szerokie ulice przelotowe, dobre wystawy, Praga, korki mniej uciążliwe niż we Wrocławiu, cmentarz na Powązkach, dużo zieleni w Śródmieściu,

Niefajne: dużo nieładnych budynków, fatalna komunikacja z zachodnią częścią kraju, zima, brak typowego centrum z deptakiem miejskim i rynkiem (bo na Starym Mieście i Krakowskim Przedmieściu pustki, które latem zapełnią tylko turyści, a okolice Pałacu Kultury to tylko duży parking i węzeł przesiadkowy), peerelowskie supermarkety i bazary w centrum miasta, zima, dużo szarości wszędzie, przejścia podziemne w centrum, płatny parking pod blokiem i zima



















Rondo czyli najfajniejszy














Z Zuju


















Tutaj się kończy, jak się zaczyna od kapowania














Wow


A NA KONIEC REKLAMA:














Grodzisk poleca Esperal

Friday 15 January 2010

Twenty ten

Hi Kids! U mnie git. Ubiegły rok zakończyłem tradycyjnie relaksem w górskiej kryjówce. Nowy powitałem dobrą imprezą. Udało mi się nawet nie przegapić północy i nie zawinąć się pod stół kilka minut po. Zaraz po Nowym Roku zawinąłem się do mojej nowej HQ w stolicy. Śmieszne, że kiedyś narzekałem na trasę Jelenia - Wrocław. Że długa, że nudna, że wąska i zamulona. Jednak w porównaniu do trasy Jelenia - Warszawa to po prostu bajka. Tu jedzie się mniej więcej tyle czasu co z Jeleniej do Kolonii albo do Holandii (czyli prawie dwa razy dłuższy dystans ale solidną niemiecką autobaną).
A sama Warszawa - hmm, miasto kontrastów. Trochę fajnych rzeczy i trochę do dupy (w tym kilka bardzo fajnych i kilka strasznie do dupy). Ale z ferowaniem wyroków jeszcze się wstrzymam.














Aj em tłenti ten


















Moja nowa okolica pięknie komponuje się z szarym niebem














Lord Vader? Jörg Haider?



A NA KONIEC REKLAMA: