Monday 7 December 2015

Ruff ride

Wpadłem na ułamek sekundy do górskiej kryjówki. Przemknąłem tak szybko, że chyba nikt mnie nie widział. No może poza panią ze stacji benzynowej, która ujrzała mnie w retrospekcji z początku lat dziewięćdziesiątych.



Sunday 22 November 2015

Ferie jesienne

U mnie ciężki powrót do pracy po prawie dwóch tygodniach tradycyjnych ferii jesiennych. Spędziłem je głównie na poszukiwaniu nowej osłony silnika (poprzednia posprzeczała się z progiem zwalniającym) i zęba (nie swojego na szczęście).

Soundtrack na ferie: Baroque Bordello - "Paranoïac Songs"






Thursday 5 November 2015

Logon rock witch

Ostatnio dużo po mieście biegałem. Może nie jakoś bardzo dużo, ale też nie mało. I to chyba tyle z ciekawostek. A! I jak już tak biegałem to słowiański przykuc ćwiczyłem. I na Starym Mieście byłem. 2 razy. Czyli normę na dwa lata wyrobiłem. I na Powązki zaszedłem. Po pańską skórkę. Więcej grzechów nie pamiętam.

Dziś obrazki falliczne. Mój psychoterapeuta kiedyś wyjaśni dlaczego.





Wednesday 7 October 2015

Przesilenie

Koniec lata spędziłem w heimacie. Nizina Mazowiecka próbowała mnie zatrzymać organizując mały piknik na autostradzie, na szczęście udało mi się jakoś wymknąć. Po przyjeździe od razu zabrałem się za nadrabianie zaległości towarzyskich. Z uwagi na ograniczone możliwości czasowe i nieograniczone możliwości towarzyskie przypominało to jednak bardziej speed dating. Potem szybki skok do Kotliny na szefowskie wesele (było szampańsko bo wszystkie fotki mam poruszone). Na drugi dzień reaktywacja żurem i piwem oraz impreza urodzinowa Niebejbi w ramach poprawin. Potem już tylko długie odsypianie. I walki jaszczurek. I targi miodu. I powrót na niziny. I remont, ale to już zupełnie inna historia.




Thursday 24 September 2015

Bulgarian Barbecue





















Babok



















Sun hits the sky



















Wojownicze huśtawki ninja



















Strictly no croissants
















 


Meine gäste-WC


 
















Hello meow




Tuesday 15 September 2015

Kraina kosmicznych hoteli

Architektura bułgarskiej riwiery przypomina mi bardzo architekturę naszego wybrzeża. Wszystko tam jest jednak większe, złotsze i ogólnie jeszcze bardziej rokokoko niż u nas. Ot, takie cygańskie pałace na sterydach. Przewodnią ideą przyświecającą zapewne projektującym je architektom była chęć uzyskania balansu pomiędzy wschodnioeuropejskim wyobrażeniem luksusu a deweloperskim wyobrażeniem ilości pokoi, jakie można zmieścić na jednym metrze kwadratowym działki.
Ja tymczasem trafiłem do Albeny będącej swoistym ewenementem na bułgarskim wybrzeżu. Jak twierdzi wszechwiedzący Internet, miejscowość została zaprojektowana pod koniec lat 50 przez czołowych bułgarskich architektów jako wzorcowy kurort czarnomorski. Dzisiaj to miejsce nadal robi wrażenie. Hotele z czasów Ludowej Republiki Bułgarii dostosowano do potrzeb współczesnych polskich, rosyjskich oraz skandynawskich biur podróży i jednocześnie nie zabudowano kurortu współczesnym kiczem. Oczywiście, żeby nie było zbyt pięknie stragany z suwenirami i automaty bokser też tu dotarły, ale i tak całe miejsce robi wrażenie.







Tuesday 18 August 2015

Hejt na upały

Ostatnio przede wszystkim magazynowałem cenną energię słoneczną, żeby mieć jakiś zapas na zimowe, krótkie, depresyjne dni. Moim drugim, ulubionym zajęciem w ostatnich dniach było dziwienie się fali. Nie dziwiłem się fali upałów, lecz wszechobecnej fali hejtu na upały. Cały rok wyczekiwania na parę dni prawdziwego lata i kiedy wreszcie przychodzi, razem z nim zaczyna się niekończące się lamentowanie. Że gorąco, że duszno, że świeci za mocno, że pić się chce, że deszcz nie pada (moje ulubione), że klima za słaba, że klima za mocna, że klima wysusza śluzówkę, że och i ach, że tak się nie da żyć i że niech się to wreszcie skończy. I się skończyło. Czekam już na następne.

















Fotka ciemna, rozmazana i źle wykadrowana. Z winy upału.

Tuesday 14 July 2015

Tola

U mnie jak zawsze ok. Trochę byłem w górach. Nie w tych swoich, tylko w tych drugich (ale nie tych z misiem). Potem tradycyjne (i podobno ostatnie) dni demona, czyli dni kiedy wyjeżdża moja żona. W międzyczasie przyjąłem dwie delegacje z Dolnego Śląska, skończyłem Fallout'a 2 i połknąłem na kilka razy wywiad-rzekę z Maleńczukiem. Żyły chowają się od samego czytania.
Byłem też na Moczydle kontynuować konkurs, o którym pisałem ostatnio. Rosnącym trendem w tym roku jest, nazwijmy to: tatuaż - złota myśl. Jest to skrzyżowanie cytatu z Coelho, facebookowego łańcuszka i mądrości ludowej okraszone szczyptą ortograficznej indolencji.  
A w piątek wreszcie start kolejnego sezonu najlepszej ligi świata. Czy te przerwy muszą trwać tak długo?



 













Soundtrack na lato: DZ Lectric & Anthon Shield – "Confessions D'Un Masque"

Sunday 14 June 2015

Konkurs

W związku z otwarciem basenów, rozpoczął się coroczny konkurs na najgorszy tatuaż świata. Konkurencja, jak zwykle mocna. Trendy od kilku lat niezmienne. Mamy więc wiecznie modne chińskie smoki i chińskie znaki (a raczej polskie wyobrażenie, jak chińskie znaki powinny wyglądać), podobizny ukochanych - głównie kobiety, ale zdarzają się też dzieci oraz Kazimierz Deyna, groźnie brzmiące napisy po łacinie i jeszcze groźniejsze hasła po polsku, oczywiście dziergane gotykiem, nierzadko z pogwałceniem podstawowych zasad ortografii (fuck the rules, yeah!), anioły i diabły (skutek odwiecznej walki dobra ze złem), a do tego nieśmiertelne tribale oraz cała kolekcja tak zwanych motywów damskich tj. delfinków, motylków i innych tego rodzaju słitaśnych stworzeń. Rozstrzygnięcie konkursu we wrześniu.

U mnie ok. Ostatnie głównie praca na wysokich temperaturach - w dzień opalanie się, wieczorem sauna. Do tego jeszcze wyjazd do piekła, gdzie w dantejskich sceneriach przygrywał sam Lucyfer.

















Do skrabla oprócz mocnej głowy trzeba mieć jeszcze dobrą ręką. Nie wygrałem.

Friday 8 May 2015

Złoty ułan

U mnie ostatnio sporo. Przeprosiłem się ze starym znajomym, w czasie ostatniego szczęśliwego piątku. Unikałem go długo, ale świat jest mały i w końcu na siebie wpadliśmy. Było fajnie. Teraz widzimy się na Dniu Samorządowca. Poza tym wycieczka do Siedlec, orgia mięsożerców w weekend majowy oraz nieśmiałe próby nowego zespołu o bardzo chwytliwej nazwie. Resztę czasu spędziłem przesiadując w okolicznych piaskownicach.


















A na deser najbardziej polski z polskich. Najpolski, najzłotszy i najułański.

Friday 17 April 2015

8 lat

Już od 8 lat, miesiąc w miesiąc emituję w przestrzeń narcystyczny nieregularnik, gdzie informacje o pogodzie mieszają się z gównianymi zdjęciami z komórki. Podobno za 61,5% ruchu w Internecie odpowiadają boty. Kiedy przeglądam statystyki odwiedzin strony i widzę odsetek wizyt generowanych przez boty, dochodzę do wniosku, że wybitnie lubią one mojego bloga. Albo po prostu nie lubią go ludzie.















 

















Soundtrack na 8 lat: Yc The Cynic - "GNK"

Sunday 22 March 2015

Godziny trzepania i torf ameb

Przez 2 tygodnie samotnie stałem na straży domu. W tzw. międzyczasie, żeby nie zwariować z nudów zażywałem kąpieli na świeżym powietrzu. Zaliczyłem również dwa pilne zebrania, a także wycieczkę na Bemowo, gdzie stałem się ofiarą ataku kuli inspiracji (bratobójcza wena) oraz gdzie wkroczyłem na torf ameb biegając po bunkrach i za lotką.





















Soundtrack podwójny: - Andy Stott - "Faith In Strangers"; Islaja - "S U U"

Sunday 22 February 2015

Tylu

Dziś tradycyjnie o pogodzie (to nie jest temat zastępczy, to mój ulubiony temat). Kolejna zima się kończy. Mrozów i śniegu było, jak na lekarstwo (nawet tu na Dalekim Wschodzie). Jeśli ocieplenie klimatu ma oznaczać łagodne zimy w tej części świata, to chyba najwyższy czas wymontować katalizator z samochodu i dorzucić swoją cegiełkę do budowania świetlanej przyszłości naszych prawnuków. Mieszkańców Tuvalu i innych zatopionych państewek przerzuci się na Mierzeję Helską, krajobrazowo nie odczują różnicy, a przynajmniej będą mieli kolej. I blisko do Władysławowa. Same plusy.

















Soundtrack podesłany przez Bobiego: Timber Timbre - "Hot Dreams"

Sunday 25 January 2015

Dziwię się

Ten tekst mógłby zacząć się od słów: "Kiedy myślałem, że w życiu już mnie nic nie zdziwi...", ale się nie zacznie. Bezgranicznie wierzę w ludzką głupotę kreatywność, stąd wiem, że zdziwię się w życiu jeszcze nie raz. Ale do rzeczy. Dziś na saunę wpadł gość z kebabem. Koniec anegdoty.


Najgorszą muzykę świata znajdziecie tu.

Sunday 11 January 2015

2015

Koniec roku bardzo spokojny. Spokoju nie zmącił nawet niespodziewany atak zimy (na Wielkanoc jeszcze się w ostatnich latach zdarzało, ale żeby śnieg padał w Boże Narodzenie - szok). Poza tym, koniec zapuszczania włosów i brody, sylwester pod hasłem "kryzys" (i "dzieci") oraz festiwal pizzy na SBSZW. W 2015 na razie nic.
























Soundtrack na 2015: Asylum Party - "Borderline"