Saturday 29 September 2012

Białe koła, czerwone okręgi

U mnie w zasadzie nic. O urlopie, w trakcie którego miałem wypocząć na cały rok, zdążyłem już zapomnieć. Z powrotem wdrożyłem się w system "bierzemy głęboki oddech i byle do weekendu", dzięki czemu czas dostał odpowiedniego przyspieszenia i znając życie jutro będą już święta. Chociaż z tego co widziałem w popularnej sieci niemieckich supermarketów, a widziałem regał z czekoladowymi mikołajami i marcepanem, równie dobrze może się okazać, że święta są już dzisiaj.





Tuesday 25 September 2012

Hajduk Split

Dzisiaj wyjątkowo o czymś, konkretnie o religii. Z Hajdukiem Split pierwszy raz zetknąłem się w 1994 r. kiedy odprawił Legię w eliminacji Ligi Mistrzów wygrywając dwukrotnie, w stosunku bramek 0:5. Fanatyzm kibiców z południa Europy znałem od dawna, ale dopiero teraz mogłem zobaczyć jak to wygląda z bliska i przekonać się, że nie samym Partizanem i Crveną Zvezdą była Jugosławia żyje.

Hajduk jest religią i widać to wszędzie, a przede wszystkim na murach. Przeciętny polski kibic jest w stanie wykrzesać z "kena" literkę L, ewentualnie skrót w stylu, WKS, RTS, KSP itp., a ci bardziej piśmienni potrafią nawet przelać na tynk nazwę znienawidzonego klubu w obowiązkowym zestawieniu z kobietą lekkich obyczajów sprzedającą swe wdzięki przygodnie poznanym mężczyznom za pieniądze. Torcida ze Splitu dysponuje znacznie szerszymi środkami wyrazu począwszy od małych szablonów, poprzez większe motywy najczęściej przedstawiające długowłosego hoolsa z maską w barwach klubu, skończywszy na imponujących muralach (niektórych o długości nawet kilkudziesięciu metrów). Biorąc pod uwagę ilość, rozmiar oraz umiejscowienie twórczości kibiców, mniemam że duża jej część powstaje na całkowitym legalu. Mają rozmach sukinsyny.





Monday 17 September 2012

Coś się kończy, coś się zaczyna

Niestety nie wiem co się zaczyna, na pewno nie są to wakacje, które właśnie się skończyły. Ponad 4100 kilometrów i 51 godzin za kółkiem, wszystko po to aby zrobić parę fotek, zjeść ćevapčići i burek (taki pies), opalić się na mahoń i powdychać orzeźwiające bośniackie spaliny z samochodów wyprodukowanych zanim wynaleziono katalizator.

Soundtrack na 4100 km: Poni Hoax - "Images Of Sigrid"














To nie Warszawa, to nie ja pisałem














Żadnych ganów w parku, takie są zasady














Kraj smutnych kelnerów














Z tego zdjęcia wyciąłem cycki księżnej Kate w obawie przed pozwem














Z tego też

Tuesday 4 September 2012

List - rozwiązanie zagadki / Zasłużony odpoczynek

W dniu trzydziestych urodzin otworzyłem list. Piętnastoletni test cierpliwości zaliczony. Większość przewidywań sprawdziła się, w szczególności te co do wykonywanego zawodu, posiadania żony, nie posiadania dzieci oraz posiadanej marki samochodu (tutaj podobnie jak śp. prałat Jankowski upodobania mam niezmienne). Nie sprawdziły się przewidywania co do bycia notowanym (nie wiem gdzie popełniłem błąd) i co do posiadanej liczby kaset magnetofonowych oraz marki zegarka (za wysoko mierzyłem).

Kolejny list już czeka na moje czterdzieste piąte urodziny. Szczerze mówiąc już nie pamiętam co w nim napisałem, tym większa będzie niespodzianka za piętnaście lat.

Tymczasem żyję jak Pan Bóg przykazał. Jak wiadomo każdy Polak powinien raz w życiu wypomnieć Niemcom wojnę, wyzwać bliźniego od Żydów, dorobić trochę na Wyspach i pojechać na wakacje do Chorwacji. Ja zaliczam właśnie ostatni punkt polskości. Żeby było jeszcze bardziej patriotycznie postanowiłem zapomnieć na czas wyjazdu języków obcych i porozumiewać się tubylcami wyłącznie po polsku. Na razie idzie świetnie tubylcy już wiedzą jak po polsku kupić chleb albo zamówić piwo.