Tuesday 18 August 2015

Hejt na upały

Ostatnio przede wszystkim magazynowałem cenną energię słoneczną, żeby mieć jakiś zapas na zimowe, krótkie, depresyjne dni. Moim drugim, ulubionym zajęciem w ostatnich dniach było dziwienie się fali. Nie dziwiłem się fali upałów, lecz wszechobecnej fali hejtu na upały. Cały rok wyczekiwania na parę dni prawdziwego lata i kiedy wreszcie przychodzi, razem z nim zaczyna się niekończące się lamentowanie. Że gorąco, że duszno, że świeci za mocno, że pić się chce, że deszcz nie pada (moje ulubione), że klima za słaba, że klima za mocna, że klima wysusza śluzówkę, że och i ach, że tak się nie da żyć i że niech się to wreszcie skończy. I się skończyło. Czekam już na następne.

















Fotka ciemna, rozmazana i źle wykadrowana. Z winy upału.