Koniec wakacji dalej mocno pod górkę. Z takich osiągnięć podróżniczych udało mi się odnaleźć kamieniołom, w którym 30 lat temu mogłem zakończyć historię, ale jak zawsze mi się udało wywinąć. Poza tym ciężki powrót do stolicy, a po nim tradycyjny powrót do rutyny, która wcale nie jest taka zła. Przyda mi się teraz odrobinę rytmu. Czasu mam sporo. Spędzam go głównie na kończeniu pokemonów i słuchaniu post rocka zza oceanu - głównie Montrealu i Chicago. Praca też gdzieś jest, ale raczej z boku i nie boli.
No comments:
Post a Comment