Saturday, 11 August 2007

Nieoczekiwane zwroty akcji. Korespondencja z Emmeloord.

Juz mielismy wracac do Polski, kiedy zadzwoniono do nas z wazna misja do wykonania we Flevoland. Powrót na zadupie dobrze nam zrobil po trzech dniach w Amsterdamie. Trafilismy tam na Gay Pride Day i miasto zaroilo sie od gejów, ciot, ciotek, straych pedalów, mlodych pedalów, pedalów skinheadów, pedalów buraków, transwestytów i innych przebieranców. Sodoma i Gomora. Wciaz jest fajnie.

3 comments:

Anonymous said...

próbowałem za wszelką cene nie komentować nic a nic,ponieważ jednak wszystkie moje chytre plany dziwnym trafem losu biorą w łeb,wkońcu musiałem dojść do wniosku "dobra, teraz już sie nie uda!"i oto jest! mój pierwszy komentarz na banduroblogu:Heh dobrze wiedzieć że w amsterdamie bawiliście sie w doborowym toważystwie,mam nadzieję że w międzyczasie odwiedziliście jeden z tamtejszych,słynnych sklepów z kawą, albo jakiś inny mądry sklep.gdybyście w Flevoland mieli wolną chwilke,odwiedźcie tamtejszą pocztę i wyślijcie mi kartke, pamiętając o przyklejeniu PODznaczków!pzdr40000

Anonymous said...

Siema!
a ja utknelam gdzies w gluszy na biebrzanskich bagnach. Tam tez pelno pedalow tylko tych od rowerow. Ostatnio widzialam jak dzik udawal loche. W ogole same zwierzeta tam. Slowem naturalna perwera. Pozdro dla Discopope'a.
Baw się dobrze w tym spalonym raju. :)
Ciepluch

Anonymous said...

No to widzę Sodoma, Gomora, używki wszelakie - pełna zgnilizna moralna.Kurwa jadę do Was. Daj znać jak zjedziesz i kiedy się wprowadzasz 5. M