Friday 20 December 2019

10 lat w stolicy

Dziś mija 10 lat od kiedy opuściłem heimat i pognałem do wielkiego miasta pośrodku nudnej równiny. Miało być na krótko, tylko tam i z powrotem. Ostatecznie mieszkam tu już dłużej niż we Wrocławiu. Plusów dodatnich tej decyzji widzę znacznie więcej niż tych ujemnych. Co dalej? Nie wiem. Skąd miałbym wiedzieć.


Monday 2 December 2019

Osiadły

Zakończył się szalony okres wyjazdów. Przestawiłem się na osiadły tryb życia i wreszcie co nieco odpoczywam w weekendy. Kolejne dni robocze są tylko kalką poprzednich. Poza tym ok.

















Soundtrack na jesienne disco: Piernikowski - "The best of moje getto"

Sunday 17 November 2019

Zew Dolnego Śląska

W ostatnich dwóch tygodniach byłem tyle samo razy na Dolnym Śląsku, co przez resztę tego roku. Najpierw kolejne nadrabianie zaległości towarzyskich, zabawy z bronią, poszukiwanie strawy i irytowanie kotów. Potem długa podróż pociągiem, pogrzeb, wesoła stypa i tradycyjny już festiwal pizzy. W tzw. międzyczasie równie tradycyjne rycie beretu w pracy, ale o tym wspominam jedynie z kronikarskiego obowiązku.

Tuesday 5 November 2019

Szlachetne zdrowie

Wypad w jedyne słuszne góry z okazji dnia trupa, przypłaciłem niestety zdrowiem. Byłoby naprawdę bardzo fajnie, bo zaległości towarzyskie nadrobiłem, o ile to możliwe z nawiązką. Ale ta choroba rzuciła się cieniem na wszystko. Prawie nie jem i nie pracuję. Biorąc pod uwagę, że dotychczas głównie pracowałem i jadłem, zmiana stylu życia jest, jak widać istotna.





















Soundtrack na podróże karawanem w dzień trupa: Depeche Mode - "The Singles 86-98"

Sunday 27 October 2019

Renesans kina

W październiku byłem tyle razy w kinie, co przez ostatnie dwa lata. Miło, że córka pozwala mi rozwijać pasje w niedzielne poranki. Za to podczas krótkiej wizyty w Berlinie przekonałem się, że regulaminy przewozu muszę studiować na przyszłość dokładniej. Ślady Berlina odnalazłem też niespodziewanie, spacerując po warszawskiej Pradze. Dziś zmiana czasu na gorszy. Żegnaj słońce, do zobaczenia w marcu.




Wednesday 16 October 2019

Lizbona wita miłych turystów

Nic nadzwyczajnego się u mnie nie działo. Może to dobrze. Trochę zwyczajnych dni chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Do pierwszego dnia wiosny zostało jeszcze 156 dni, co powoduje, że najbliższa przyszłość nie jest kierunkiem, w który chętnie uciekam myślami. Zdecydowanie wolę teraz najbliższą przeszłość.




Tuesday 8 October 2019

Jesień w podróży

Dużo jeżdżę ostatnio, służbowo i prywatnie. W Mińsku Mazowieckim byłem i w Siedlcach ze dwa razy, we Wiśle, w Kłobucku na kinderbalu i w Legionowie też na kinderbalu. Zasadniczo więc albo praca albo tort i szampan piccolo. Zajrzałem do kina oprócz tego. Zupełnie prywatnie. Doskonały Antonio Banderas. Lada chwila pierwszy śnieg i świąteczne produkty w sklepach. Marzę o miejscu, gdzie nie ma jednego, ani drugiego.























Soundtrack na wczesną jesień: Das Bierbeben - "Das Bierbeben"

Thursday 26 September 2019

Naklejka z dziewczyną patrzącą na żółwia

Przeszłość jawi mi się ciekawsza niż teraźniejszość. Zatem jeszcze kilka pamiątek z wakacji.










Tuesday 17 September 2019

Szablą

Z okazji nagłego spadku temperatur kilka pocztówek z wakacji.






Wednesday 11 September 2019

Kraj Ojców

W ostatni weekend znowu oddalenie. Tym razem w kierunku skał, jaskiń i Doliny Prądnika. Mieszkanie w chacie na odludziu, poza zasięgiem sieci komórkowych i z dosyć chimerycznym wi-fi pozwala zapomnieć o codziennym pościgu. Po czym weekend się kończy i codzienny pościg pozwala zapomnieć o wszystkim innym.


Monday 2 September 2019

Koniec wszystkiego

Wakacje, mijający tydzień oraz falę upałów pożegnałem, jak zawsze przy okolicznościowej lampce piwa bezalkoholowego. Było spokojnie jak w sylwestra albo nawet spokojniej. Zresztą nie ma co celebrować kolejnych smutnych wydarzeń. Wystarczy, że świętujemy co roku rocznicę wybuchu wojny.


Sunday 25 August 2019

No tak, można się było tego spodziewać.

Minusem urlopu jest to, że zawsze się kończy. Szkoda, że to właśnie dzisiaj. Plusem jest to, że widziałem tyle ciekawych, przynajmniej dla mnie rzeczy, że będę miał o czym pisać tygodniami, nawet jeżeli nadejdą nieciekawe czasy. Oby jednak było kolorowo.



















Soundtrack na kolorowe czasy: Jimi Tenor - "Order Of Nothingness"

Saturday 10 August 2019

Początek roku

Jeśli Twoje życie składa się głównie z pracy, to największym świętem w roku jest początek urlopu. Dzień ten wyznacza w rzeczywistości kolejny początek nowego cyklu. Zanim przejdziemy jednak do codziennej rutyny, najpierw mamy swoisty karnawał, gdzie wszystko staje na głowie, a największym dziwactwem jest to, że nie ma pracy. No bo jak to tak bez pracy? Końcówka roku wyjątkowo ciężka. Dużo miasta, ale i dużo pracy.







Monday 22 July 2019

Buszując

W tak zwanym międzyczasie zaliczyłem szybki wypad w Kotlinę. Było spokojnie i rodzinnie. Pool party z odrobiną buszowania w zbożach, nieoczekiwanych spotkań i nerwów za kierownicą.



Sunday 14 July 2019

Włóczenie się

Praca odrobiona, córka na wakacjach, nadszedł więc czas nocnych eskapad. Uzbrojeni wyłącznie w podstawowy sprzęt: portfel, klucze, telefon i ogień przemierzamy miejską dżunglę pełną głębokich kanionów, rwących rzek i dzikich nietrzeźwych zwierząt. Przygód więcej niż u Tomka Sawyera, niestety żadnej nie pamiętam.




Monday 24 June 2019

Niewakacje

Wróciłem z wakacji bardziej zmęczony niż byłem przed. Parę dni na ziemi kibiców Hajduka, a potem weekend w tajemniczym ogrodzie z parkiem jurajskim. Kto by pomyślał, że tygodniowy festiwal piwa i pizzy będzie tak mało regenerujący.























Soundtrack raczej na wakacje: AL-90 - "Murmansk-60"

Sunday 9 June 2019

Praca jako żywioł

Praca przypomina nieco siły natury, które człowiek bezskutecznie próbuje okiełznać. Kiedy wydaje się już, że (nad)ludzki trud przynosi efekty, że udało się już ujarzmić potwora i wszystko jest pod kontrolą przychodzi tornado (albo tsunami) i zostawia po sobie tylko pobojowisko. Tak mniej więcej wyglądały moje ostatnie dni życia zawodowego. Najpierw pożar, teraz zgliszcza. Na szczęście już za tydzień krótkie wakacje. Posprzątam ile się da, a potem się zobaczy.


Thursday 30 May 2019

Nielicha wycieczka

W ostatni weekend większą grupą tj. kilka osób i jeden pies wybraliśmy się na spotkanie z nielichą architekturą. Część wycieczki, w tym pies, porażona rozmachem dzieła pozostała po bezpiecznej stronie bramy. Pozostała część kontemplowała już z bliska, wsłuchując się w grające przyjazną melodię dzwony, przywodzące nieco na myśl katedrę z pierwszego Fallouta. Porażeni skalą, przepychem, kondensacją cech narodowych i poziomem dla mecenasów opuściliśmy to miejsce za szybko, z poczuciem niedosytu, ale uwierzcie, nie dało się tego wszystkiego przyjąć na raz. I to nieprawda, że nie ma tam fajnych pamiątek. Ci, którzy tak twierdzili, zostali z niczym.