Tuesday 26 January 2016

30 lat pomiarów czasu

Za oknami jeszcze ciemno. Mama budzi mnie do przedszkola. Jem kanapkę i ubieram się siedząc na granatowym fotelu w swoim pokoju. Na kalendarzu jest 26 stycznia 1986 r. Pierwsza zarejestrowana (a przynajmniej zapamiętana) przeze mnie data. I tak rozpoczęło się kolejne obok jedzenia i oddychania nigdy niekończące się hobby. No dobra, prawie niekończące się. Na studiach nie zaprzątałem sobie głowy mierzeniem czasu i na emeryturze też nie mam zamiaru. Tymczasem odliczam dni do weekendu.

Soundtrack na pomiary czwartego wymiaru: Heidi Lord - "English Electric"


Sunday 10 January 2016

Od +14 do -14

Tytuł najlepiej podsumowuje tzw. okres świąteczny. Najpierw było ciepło. Potem było zimno (nawet bardzo). W międzyczasie zaliczyłem 5 wigilii (z czego 4 firmowe i jedną prawdziwą) i pasterkę ("prawdziwą"). Naładowałem się energią z pręgierza, a następnie rozładowałem się z energii tak gdzieś w okolicach sylwestra (plus minus kilka dni), co w ogólnym rozrachunku oznacza, że wszedłem w Nowy Rok z zerowym bilansem energetycznym (czyt. zero energii na cokolwiek). Na szczęście jak to mówią: "musieć to móc".