Monday 29 April 2019

Z nudów

Tak sobie jeżdżę tam i z powrotem z Mazowsza na Dolny Śląsk i z Dolnego Śląska na Mazowsze. Jutro znowu na Dolny Śląsk, a w niedzielę z powrotem na Mazowsze. Patrzę na ciągnące się w nieskończoność równiny, podglądam przez okno innych pędzących kierowców i tak się zastanawiam czy bardziej nie znoszę tych równin, czy kierowców. I chyba bardziej równin. A może jednak kierowców?


Friday 19 April 2019

The system works because You work

Ja na jakiś czas wypisuję się z systemu i jadę w Karkonosze. Ogólnie w okresie wiosenno-letnim będę sabotował system kiedy tylko się da. Może się rozleci.






Sunday 14 April 2019

Hungry for art

Rzadko kiedy się dzieje aż tyle, żeby blog nie nadążał za rzeczywistością. Bywały długie okresy kiedy to blog wymagał od rzeczywistości, żeby w końcu stało się coś wartego uwagi, ale w drugą stronę to dosyć rzadkie. Przynajmniej ostatnio. Stąd dzisiaj jeszcze skok wstecz do Mediolanu, gdzie obok zaspakajania głodu na pizzę, starałem się pokryć nieco zapotrzebowanie na wyższe potrzeby. Uniesienia były tak wielkie, że nie starczyło już sił na "Ostatnią wieczerzę" da Vinci. Apetyt był duży, ale bałem się, że takie dzieło zadziała jak opłatek miętowy po zbyt obfitym posiłku.



 















Soundtrack pomediolański: Autechre - "Unitilted"

Wednesday 10 April 2019

Po sen

To miał być spokojny weekend w kryjówce nad Wartą, a znowu się nachodziłem. Pracuję na odznakę piechura czy coś takiego. Nie było mnie w stolicy Wielkopolski jakieś 15 lat. Nie wiem jak to się stało, że tak nagle przeleciało tyle lat.






Sunday 7 April 2019

Born romantic

Spacerując po Mediolanie poprzez kraty w chodniku dojrzeć można było drugie, podziemne miasto. Niekiedy dosyć płytkie, ale czasami sięgające nawet kilku pięter w dół. Podobno ogrody, umieszczane tam często na dachach kamienic, służą wyłącznie odwróceniu wzroku ciekawskich od skarbów jakie kryje ta mroczna kraina. Podróże kształcą.







Thursday 4 April 2019

Maraton zwiedzenia

Tym razem Mediolan. Trasę maratonu udało się przebiec w niecałe 3 dni. Meczu jak zwykle nie zobaczyłem. Zobaczyłem za to sporo pizzy, błyskotek oraz sztuki. Tej ulicznej i w muzeach. Widziałem jeszcze wiosnę i sporo ładnych ciuchów. Było również tradycyjne oglądanie rachunków, na wypadek gdyby kelnerowi się pomyliło.