Wypad w jedyne słuszne góry z okazji dnia trupa, przypłaciłem niestety zdrowiem. Byłoby naprawdę bardzo fajnie, bo zaległości towarzyskie nadrobiłem, o ile to możliwe z nawiązką. Ale ta choroba rzuciła się cieniem na wszystko. Prawie nie jem i nie pracuję. Biorąc pod uwagę, że dotychczas głównie pracowałem i jadłem, zmiana stylu życia jest, jak widać istotna.
Soundtrack na podróże karawanem w dzień trupa: Depeche Mode - "The Singles 86-98"
No comments:
Post a Comment