Dzisiaj wyjątkowo o czymś, konkretnie o religii. Z Hajdukiem Split pierwszy raz zetknąłem się w 1994 r. kiedy odprawił Legię w eliminacji Ligi Mistrzów wygrywając dwukrotnie, w stosunku bramek 0:5. Fanatyzm kibiców z południa Europy znałem od dawna, ale dopiero teraz mogłem zobaczyć jak to wygląda z bliska i przekonać się, że nie samym Partizanem i Crveną Zvezdą była Jugosławia żyje.
Hajduk jest religią i widać to wszędzie, a przede wszystkim na murach.
Przeciętny polski kibic jest w stanie wykrzesać z "kena" literkę L,
ewentualnie skrót w stylu, WKS, RTS, KSP itp., a ci bardziej piśmienni
potrafią nawet przelać na tynk nazwę znienawidzonego klubu w
obowiązkowym zestawieniu z kobietą lekkich obyczajów sprzedającą swe
wdzięki przygodnie poznanym mężczyznom za pieniądze. Torcida ze Splitu
dysponuje znacznie szerszymi środkami wyrazu począwszy od małych
szablonów, poprzez większe motywy najczęściej przedstawiające
długowłosego hoolsa z maską w barwach klubu, skończywszy na imponujących
muralach (niektórych o długości nawet kilkudziesięciu metrów). Biorąc
pod uwagę ilość, rozmiar oraz umiejscowienie twórczości kibiców, mniemam że duża jej część powstaje na całkowitym legalu. Mają rozmach sukinsyny.
No comments:
Post a Comment