Friday, 14 December 2012

Zee-Mah

W głowie mi się poprzewracało od zalewu angielskojęzycznych nazw. Gdzie nie spojrzeć, czy to na ulicy, czy na wystawach sklepów, czy też na plakatach, szyldach, reklamach, po prostu wszędzie dookoła dwujęzyczny bełkot. Pomieszanie marek, nazw sklepów, centrów handlowych, haseł zachęcających do kupowania, do kupowania więcej oraz do kupowania jak najwięcej.
Ostatnio trafiłem na reklamę jednego z tutejszych centrów handlowych, ze zdjęciem ładnej pani i wielkim napisem "zima". Obiecuję, że przez kilkanaście dobrych sekund nie wiedziałem o co chodzi, co to za marka i jak to w ogóle przeczytać. "Zee-mah". Może "zai-mah". Gdy po dłuższej chwili zorientowałem się, że chodzi o zwykła, polską, przaśną zimę, pomyślałem, że czas najwyższy pójść na jakiś urlop i wyjechać. Daleko.














Parkowanie autobusów. Wersja zimowa

2 comments:

Ada said...

ja miałam tak z filmem animowanym "rogate rancho" nie wie działam tylko co to za miasto "roougejt"...

Discopope said...

Śmieszne. Ale to nie miasto, z tego co pamiętam "rougejt" to po angielsku "wysublimowany". Wysublimowane ranczo.