Myślałem, że u mnie niewiele ale przejrzałem galerię zdjęć z ostatnich tygodni i okazuje się, że bardzo dużo. Setki kilometrów na piechotę (trochę po płaskim, a trochę pod górę, ale co najważniejsze nadal w szortach) i tysiące kilometrów w trasie (ze sprawnym sprzęgłem i bez check engine wreszcie). Kręgle, powódź, urodziny, wesele, narodziny i znikające biznesy. Poza tym udawanie, że okres letni się nie zakończył a dni nie są krótsze i chłodniejsze.
No comments:
Post a Comment