Tuesday 18 February 2020

Nie ma takiego miasta Londyn

Ostatnio dużo i intensywnie. Najpierw festiwal pizzy i flipperów zakończony wielogodzinnym maratonem po mieście, w celu spalenia pizzy. Potem krótkie ferie w Warszawie, a na koniec wyjazd w Sudety. Tam budowanie igloo, karmienie nutrii (a może piżmaka) oraz tradycyjna zamiana butelek pełnych na puste, a potem pustych na pełne w sklepie. Przy okazji odkryłem, że pojęcie "heimatu" rozlewa mi się na całe Sudety. Nawet będąc w tej drugiej kotlinie, w miejscach wcześniej mi nieznanych, wszędzie odnajduję kopie tego, co już znane. Przekłada się to na ogólne poczucie bycia u siebie.





No comments: