Nie mam tu na myśli zabawnego paradokumentu o tenisistach. Najpierw pracomierz wskazał poziom "niewolnik", a potem przyszedł wirus i zmiótł wszystko. Nie złożyło mnie tak od dobrych kilkunastu lat. Przez ponad tydzień istniała tylko choroba. Praca, życie rodzinne, zainteresowania, wszystko zeszło na dalszy plan, właściwie zniknęło. Zamieniłem się w (mało) mobilny śmietnik na lekarstwa. Z dostępnych rozrywek miałem tylko: sen, ból i przymusową dietę.
No comments:
Post a Comment