Koniec lata spędziłem w heimacie. Nizina Mazowiecka próbowała mnie zatrzymać organizując mały piknik na autostradzie, na szczęście udało mi się jakoś wymknąć. Po przyjeździe od razu zabrałem się za nadrabianie zaległości towarzyskich. Z uwagi na ograniczone możliwości czasowe i nieograniczone możliwości towarzyskie przypominało to jednak bardziej speed dating. Potem szybki skok do Kotliny na szefowskie wesele (było szampańsko bo wszystkie fotki mam poruszone). Na drugi dzień reaktywacja żurem i piwem oraz impreza urodzinowa Niebejbi w ramach poprawin. Potem już tylko długie odsypianie. I walki jaszczurek. I targi miodu. I powrót na niziny. I remont, ale to już zupełnie inna historia.
No comments:
Post a Comment