Zbliżają się moje trzydzieste urodziny. Ta okrągła rocznica nie robi na mnie specjalnego wrażenia, gdyż zasadniczo urodzin nie obchodzę, podobnie zresztą jak imienin, Dnia Świętego Walentego, Dnia Świętego Patryka oraz Światowego Dnia Walki z AIDS (prezenty naturalnie przyjmuję - na Dzień Świętego Patryka również). Zatem normalnie nie czekałbym na ten dzień, a w ferworze walki z codziennymi problemami mógłbym go nawet nie zauważyć, gdyby nie jedna drobnostka.
Mianowicie list.
Autorem owego listu jestem ja sam, adresatem zresztą też. Napisałem go w swoje piętnaste urodziny z adnotacją aby otwarty został w trzydzieste. Muszę przyznać, że nie mogę już doczekać się tego momentu. Zachodzę w głowę co autor miał mi do przekazania. Piszę o "autorze" w trzeciej osobie, bo nie jestem nawet do końca pewien czy to ta sama osoba co ja. Co ja sobie wtedy myślałem? Przecież trzydziestolatek dla piętnastolatka to starzec. Mam nadzieję, że nie zwracam się do siebie per Pan. Ciekawe też czy w 1997 r. wydawało mi się, że w 2012 r. ludzie będą jedli zamiast chleba zieloną pastę z tubki, samochody będą latać, a najlepszym miejscem na wakacje będą księżyce Saturna. Przecież te 15 lat, które miało upłynąć, to dokładnie jeszcze raz tyle, ile do wtedy przeżyłem. Czyli wieczność. Na szczęście wszystkiego dowiem się już w przyszłym tygodniu. Myślę też nad kolejnym listem. Należy mi się jakaś niespodzianka na czterdzieste piąte urodziny.
3 comments:
Musisz być konsekwentny i napisać do siebie list z adnotacją "otworzyć w 60 ur."
i jak wrażenia po przeczytaniu?
60 urodziny to trochę długo. Mógłbym się nie doczekać i nie chodzi mi o brak cierpliwości.
Wrażenia? Nostradamusem nie byłem, część "tasków" udało się zrealizować.
Post a Comment