Dobiega końca nieco wydłużony weekend. Był to mój pierwszy Dzień Trupa, którego nie spędziłem na SBSZW. Nie byłem też na żadnym cmentarzu, zresztą w stolicy dosyć mam zmarłych na co dzień. Tutaj trup ściele się gęsto i wyłazi z tysięcy pomników i tablic pamiątkowych na każdym chodniku, skwerze czy fasadzie budynku. Chodząc codziennie ulicami miasta tak naprawdę brodzę po kostki w męczeńsko przelanej krwi za wolność naszą i waszą. Dlatego w piątek sobie odpuściłem, zostałem w domu i świętowałem dzień bez trupa.
1 comment:
Dobre.
Post a Comment