Ostatnio moim ulubionym zajęciem obok nauki, robienia sobie sobie zdjęć i siedzenia na necie jest zapuszczanie włosów, wąsów i brody. Po 30 latach wreszcie odkryłem kim chcę być naprawdę. Rumcajsem. Do Jičína mam z domu niecałe 80 km, więc jak tylko zrobi się cieplej, pakuję Hankę i pistolet na żołędzie i zaczynam nowe życie.
A cieplej zrobi się już niedługo. Koniec lutego to już ten moment, w którym można powoli wystawiać środkowy palec w kierunku odchodzącej pory mroku. Zresztą tak źle w tym roku nie było. Główną zaletą aresztu domowego jest to, że udało mi się przezimować w koszulce i japonkach. Oby tak dalej.
Obrazek zastępczy